Thursday, December 16, 2010

Moje Wikileaks

Gdyby niemiecki przedstawiciel Bundestagu, Volker Kauder, miał zamieszkać w USA, chyba zupełnie by zwariował. Jeśli nadal utrzymywałby, że państwo gromadzące gigantyczne ilości danych powinno podejmować równie gigantyczne wysiłki, by te dane skutecznie chronić, straciłby wszystkie włosy na głowie. Jego zdaniem (a zdanie to wydrukowała jedna z Allegemeine Zeitung), zwyczajne niechlujstwo spowodowało wyciek tajnych depesz i ich publikację na portalu Wikileaks.

A ja moje Wikileaks przeżywam codziennie. Otwieram skrzynkę, z której wysypuje się cała sterta listów od dbających o moje samopoczucie salonów spa i od lokalnej pizzerii mamiącej kuponami. Kolejna organizacja charytatywna z najodleglejszych zakątków kraju, namawia na sześć, dziesięć, dwadzieścia dolarów darowizny na szczytne cele, dołączając do wypchanej po brzegi koperty wątpliwej jakości i urody kartki świąteczne. Ceniący moje zdrowie finansowe (choć nie psychiczne!) bankowcy i ubezpieczyciele ślą papierowe karty kredytowe i dziwaczne paszporty, kuszą promocjami i podróżami, a sąsiedni spożywczak do zdjęć produktów dorzuca życzenia i przepisy kulinarne. Ale w zupełne osłupienie wprawił mnie ten dzisiejszy list:


Słownie: siedemdziesiąt naklejek z moim imieniem i nazwiskiem, adresem i kiczowatym, zimowym pejzażykiem. Prezent. Merry Christmas. Na koperty. Zamiast adresu. Problem tylko w tym, że moje nazwisko figuruje na nich w postaci irlandzkiej, jako O'Bulloff. W ten sposób wiem, kto odsprzedał moje dane.

Ale o tym za chwilę. Dzień w dzień, za wyjątkiem niedziel, sterty makulatury lądują w skrzynce przeciętnego Amerykanina. Kojarzycie klauzulę, którą w Polsce umieszczamy w stopce CV? "Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach rekrutacji, zgodnie z Ustawą z dn. 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002 r. Nr 101, poz. 92z późniejszymi zmianami). Otóż przekazywanie i przetwarzanie danych osobowych nie jest w Stanach chronione żadną ustawą. Dlatego jeśli ktoś ma dostęp do moich danych adresowych, zaciera, niczym Julian Assange, ręce i drukuje dodatkową kopertę, trzystronicowy list, sztuczną kartę, kopertę zwrotną, formularz do wypełnienia, ankietę, słowem wielki, medialny bałagan, który potem grzecznie ląduje w mojej skrzynce.

Jak się bronić? Nadal szukam sposobu. Jest jeden, aktywny: Można zastrzec adres na poczcie. I drugi, pasywny: przekręcić coś w swoich danych tak, by móc przynajmniej poznać źródło przecieku. Parę miesięcy temu zamówiłam prenumeratę Newsweek'a. Wpisałam imię, a potem pierwszy człon nazwiska w postaci "O" z apostrofem. I taki efekt: od tygodnika do całotygodniowych niechcianych ataków korespondencji do Szanownej Pani O'Bulloff.

Mówię Wam, Volker Kauder zwinąłby walizki i uciekał gdzie pieprz rośnie, oby jak najdalej od tej wolnej amerykanki danych osobowych.  Ale nic się nie bójcie obywatele Unii Europejskiej, Facebook i tak Was doścignie!



11 comments:

  1. Super! Gratulacje! Czekamy na więcej

    ReplyDelete
  2. A ja gratuluję podjętej decyzji i trzymam kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia.
    Całuję mocno z ośnieżonej mroźnej Warszawy.

    ReplyDelete
  3. Fantastycznie sformuowane spostrzezenia i bardzo praktyczna tematyka, zapisuje sie do klubu czytelnikow, kiedy kolejny odcinek?
    Podoba mi sie kompozycja kolowa Wprowadzenie, Rozwiniecie i Zakonczenie- powracajace do watku wspomnianego na wstepie :)
    Meisterstück!!!

    Hm..w Finlandii na drzwiach (bo listy wrzucane sa do mieszkania przez drzwi) przylepiamy text : "ei mainoksia kiitos", co znaczy " nie, dziekuje za reklamy"...to dziala, choc pamietam, ze kiedy poddalam podobny pomysl mojemu profesorowi od marketingu w warszawskiej akademii, to mnie wysmial, ze nikt nie wezmie takiego sloganu serio i ilosc ulotek wrzucanych do naszej skrzynki sie nie zmieni. Kwestia mentalnosci mniemam.
    Usciski serdelki
    i czekam na wiecej!!!

    ReplyDelete
  4. Ha! Ja robie to samo - przekrecam dane i chociaz wiem skad sie ten nawal spamu potem bierze. Niestety czasem nie da sie uciec - w UK nawet zamawiajac nocnik dla dziecka do odbioru w sklepie trzeba podac swój pelny adres, telefon i opcjonalnie rowniez maila. A otwierajac konto w banku - zwykle oszczednosciowe, zadnych kart i kredytow - koniecznie trzeba podac obecny i poprzednie dwa adresy zamieszkania, stan cywilny i obecne zajecie.. Moze niedlugo bedą prosili o dołączenie zdjęcia z wakacji :)
    Buzka Aniu,
    Aga

    ReplyDelete
  5. Aniu, super, tak trzymaj/pisz!:)

    ReplyDelete
  6. Dzięki za wszystkie komentarze!
    Ro - całus wielki za wsparcie, jesteście inspiracją.
    Mo - piękna analiza, no rozłożyłaś ten tekst na części pierwsze. Nadawałabyś się do Toastmastersów za konkretność! To lubię! No i komentarz o mentalności - święta prawda.
    Aga - nocnik mnie rozbroił! A wiesz, że żeby było śmieszniej, USA i UE zaczęły negocjacje w sprawie ochrony danych osobowych na początku grudnia? Chodzi oczywiście m.in. o walkę z terroryzmem (a jakże!) i transatlantycką wymianę np. danych bankowych lub danych pasażerów lotniczych! Także jeśli założyłaś ostatnio to konto, o którym wspominasz, to teraz organy USA będą im się przyglądać, jeśli wsiądziesz w samolot. To może zaproszę Cię w odwiedziny w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody...
    Han!u - dzięki wielkie za doping!! Tematów tu bez liku. Niemal codziennie coś, także weny nie powinno zabraknąć ;-) Dzięki za komentarz!

    ReplyDelete
  7. Brawo, brawo! Czekam na wiecej bo pieknie piszesz- z latwoscia, humorem i celnymi uwagami.

    ReplyDelete
  8. Dzięki Aguś. To w ramach postanowienia noworocznego. Cisnęli i cisnęło. Nie wytrzymałam i w końcu zabrałam się do pracy. Człowiek po burzach przeprowadzek i aklimatyzacji wreszcie sobie przypomina, co odkładał na później. Wielki buziak!!!

    ReplyDelete
  9. PISZ! PISZ! PISZ! jak najwięcej :)! Zapisuję się do fanklubu Pani O'Bulloff i trzymam kciuki za wenę twórczą i wytrwałość! Buziaki
    Kasia

    ReplyDelete
  10. Czy, ze w Stanach zdrowy chleb też można znaleźć - wprawdzie w rosyjskim sklepie, ale jednak.
    Całuję mama

    ReplyDelete
  11. Mamuś, a co Twój komentarz o chlebie robi pod Wikileaks?

    ReplyDelete